Szkatułka na skarby Miłosza - bo o niej miał być kolejny post :) została wykonana, uwieczniona na załączonej fotografii i przekazana we właściwe ręce...o ile mnie pamięć nie myli to powstała już: szkatułka na skarby...Basi, Alicji, Emmy, a niebawem mała Agatka się takiej doczeka :) Motyw - niezmienny, w dodatku mój ulubiony "Anioł". Wymyśliłam sobie taką szkatułkę bo to świetna przechowalnia drobnych pamiątek - symboli, które kojarzą się z dzieciństwem np. umieścić w niej można pierwszy ząbek albo całą kolekcję mleczaków ;) sama bym taką chciała mieć...wiem, że moja mama przechowuje gdzieś tam ;) mój kosmyk noworodkowych włosów, podobno taką miałam czuprynę, że szoking ;) ząbki mleczne też gdzieś są pozostawione, hehe...no i szkatułka by się przydała, a co tam... a tak wygląda:
Postarzenie jest obowiązkowe, a metoda zastosowana to prócz "shabby chick" (to coś na krawędziach ciemnego), cieniowanie zwykłymi akrylami. Końcowy efekt ma na celu pokazać, że taka szkatułka pomimo iż powstaje w XXI wieku, pochodzi conajmniej z XIX... tiaaaa ;)
I miało być coś jeszcze...tym razem niech wiosna zawita, bo zima to się już chyba pomyliła i nie do tych drzwi puka co trzeba ;) Maaaaki...
aaa taki sobie chustecznik, niech będzie optymistycznym zakończeniem mojego dzisiejszego postowania - nie mylić z TYM postowaniem ;)
...idę lulu...
Moni