czwartek, 25 lutego 2010

małe Aniołki

Helołka, jakby to powiedzieli co niektórzy ;) tak, tak wiem...pojawiam się i znikam, a miałam przecież pisać...kurczaki nooo! Monika weź się w garść przecież potrafisz, masz wiele pomysłów, a najważniejsze masz co pokazać yyy oczywiście chodzi o małe cudeńka :) no i co ważne pojawia się nowa osoba, która od teraz będzie cię obserwować...juuuupi :) nareszcie, cieszę się bardzo :) tak więc koniec obijania się. Ostatni okres mojej stagnacji spycham, brzydko mówiąc na pracę w ujęciu zawodowym oraz liczne przeprawy z urzędami, które póki co trwają do dziś dnia echhh...normalnie do zwariowania z nimi, moje półkule mózgowe zostały opanowane przez środowiskowe bolączki, które odbierają mi energię wrrr, niech sobie już pójdą, a sioooo...Jednak dziś nastąpił przełom :) wyjęłam wszystkie swoje pomoce decoupage'owe no i tworze...chustecznik, szkatułkę na skarby Miłosza i może jeszcze jeden chustecznik powstanie ale tym razem dziecięcy, a nóż widelec się przyda ;) ooo taki jak ten tu:

żeby nie było imię męskie ulegnie zmianie na żeńskie :)

A tymczasem...obiecałam koleżance ze studiów, że umieszczę dziecięce wieszaczki, które powstawały sukcesywnie w momencie kiedy to "małe człowieki" pojawiały się na świecie ;) Motywem przewodnim wieszaczków w moim wydaniu jest "Aniołek" słodki, fruwający Aniołek, który tak bardzo przypadł mi do gustu, że ciężko będzie się z nim rozstać np. jak papier zostanie jakimś sposobem wycofany z produkcji :( ale póki co mam jego zapas więc pewnie jeszcze z dwa tuziny takich wieszaczków powstanie. Oczywiście są dwie wersje: dla chłopców w kolorze "blue" i dla dziewczynek w kolorze "pink" do każdego z nich obowiązkowo kokardka...bez niej wieszaczek nie ma tego CZEGOŚ ;)




z Zuzanką była malutka wtopa ;) bo otórz kiedy pojawiliśmy się na roczku i ofiarowaliśmy mały gadżecik na ciuszek, mama małej Zuzi rozpakowując prezent obwieszcza: ooo jaki ładny będzie drugi do kolekcji!! Upsss, zapomniało mi się, że mała dostała łudząco podobny tuż po swoich narodzinach...taaa mam nauczkę: rób zdjęcia bo to niezbity dowód na to, że prezent musi być niepowtarzalny ;) dosłownie i w przenośni...

Martyna i Iga (poniżej) powstały z potrzeby bożonarodzeniowej, jako zamówione prezenty pod choinkę...

ten tu oto mały brzdąc poleciał do Pekinu, a zdradza ten fakt...nazwisko :) podobno imię źle napisałam, powinno być "lukasz wang" ale skoro korzenie ma polskie to niech będzie "ł" ;)


zbiorówka...

W następnym poście "szkatułka na skarby Miłosza" ;) i coś jeszcze...

...to na mnie już pora, zasiedziałam się nieco...gaszę więc płomienie świec mnie otaczające, które zapachem czekolady pobudziły moje szare komórki do działania ;) i idę lulu...

Moni