środa, 15 grudnia 2010

misz, masz czyli cała ja

Kolejny rok mija, a ja z bagażem doświadczeń próbuje dokonać podsumowania tego co było, czego nie było, a co być mogło...nie jest to proste zwłaszcza dla kogoś kto charakteryzuje się nazbyt wnikliwym pojmowaniem wszystkiego wokół i analizowaniem do bólu. Ostatnio wyczytałam, a raczej wyszło mi z pewnej mądrej psychoanalizy ;) że kolor mojej osobowości (bo podobno każdy z nas ma jakiś jej kolor) to żółty, na wpół z fioletem. Jestem melancholijną marzycielką i introwertyczką, zatapiającą się w sobie, analizującą i rozmyślającą...tiaa...coś w tym jest. Do tego mam dalekosiężne plany i wielkie ambicje, co sprawia że nigdy nie poprzestaję na małym...tiaa...i to też by pasowało...jak już coś robię to na 100%. Było tego więcej, np. moim dominującym zmysłem jest zmysł smaku, że niby ze mnie to prawdziwa smakoszka... heh chyba słodyczy, jak to ktoś określił prawdziwy ze mnie "cukieras". W mojej firmowej szufladzie zawsze znajdzie się jakiś mały rarytasik ;) Co więcej jestem uwrażliwiona na dźwięki z zewnątrz, zwłaszcza te nieprzyjemne...no cóż i to by się zgadzało, raczej preferuję ciszę i przyjemne dla ucha fale dźwiękowe. Warczący pod oknem sypialni autobus linii "różnych" doprowadza mnie do szewskiej pasji, a dźwięk wiertarki sprawia, że ewakuuje się do drugiego pokoju i z zatkniętymi na maxa uszami czekam, aż dziura zostanie wywiercona :) wcześniej oczywiście wskazuje gdzie owa ma się znaleźć. Czasami mam takie niezbite wrażenie, że z tego co we mnie siedzi, z tego czym i jak żyję na co dzień, dałoby radę stworzyć niezły obraz takiego rasowego melanchola :( No cóż i tacy na tym świecie być muszą. Ale żeby nie było tak monotematycznie, ze stanu ów melancholii skutecznie wyciąga mnie moje uwrażliwienie na sztukę i wszystko co piękne, więc tworzę bo dodaje mi to sił i sprawia wiele satysfakcji...koniec kropka.
Poniżej ostatnie duże świąteczne zamówienie...niektórzy to mają dobrze, prezenty już z głowy :)



cd. zdjęć jutro :)

Moni

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz